Praca jest dyptykiem. Czapla siwa obserwuje scenę z płótna obok. Uważam tego ptaka za niezwykle wyjątkowego – jest to nie tylko jedno z bardzo rzadkich zwierząt, które może jeść węże, ale ma też wiele interesujących przedstawień. W tym kontekście bardzo interesujące jest wcielenie z mitologii greckiej. W filmach Leszczyńskiego, przenikają się postacie (Kaziuka widzimy później jak rozbija drewniane stoły podczas potańcówki w “Siekierezadzie”). W przypadku moich prac, zwierzęta są tymi, które przenikają.
Co pozostaje tłumowi, kiedy nie ma logicznych argumentów?
Jeden z mieszkańców wioski chce wprowadzić ogromne usprawnienie, które zaoszczędzi wszystkim wielu godzin pracy, ale jest wbrew wielowiekowej tradycji.
To jest Kaziuk.
A raczej, jego frustracja.
Frustracja na to, że pacany z jego wioski dalej wierzą w to,
że jeśli zetną zboże kosą zamiast sierpem,
to spotka ich kara boska.
„Idący zaś szedł i to wszystko. Nic poza tym. Był tylko ruchem, ruchomym punktem, ruchomą kreską na drodze. Nawiedzony był tym rzadkim szczęśliwym czasem niemyślenia. Ta fala błoga, ten obłok biały miękki i w środku pusty napłynął na idącego. Zimny bo zimny wiatr owiewał wiecznie rozgorączkowany rozpalony rozbuchany żarem łeb. Idący to czuł i tylko to. Było tak jakby dmuchający wiatr wciskał z powrotem na miejsce próbujące się wydostać z głowy myśli. Albo jeszcze dokładniej: było tak, jakby idący szedł bez głowy, jakby ją sobie zdjął i trzymał pod pachą albo schował do worka, co go niósł na plecach. O, piękne, piękne wakacje bezmyślności wielkiej zupełnej. Błogosławiony odpoczynek od piekła i piekielnego raju myślenia. Błogosławiona bezmyślności młoda zdrowa wdowa”. /E.Stachura “Siekierezadzie”/